Szczęście koloru wine

Szczęście koloru wine

1.03.2019

Dzień dobry u progu wiosny! 🙂

Jeszcze chłód. Jeszcze szyby skrobnąć trzeba. Niekiedy. Ale co tam! 
Jeszcze chwila…Jeszcze tylko chwila!
Wiosna wisi w powietrzu…I nic już jej nie zatrzyma!

I w tym wyczekiwaniu, w tym oczekiwaniu niesamowitym, w tej tęsknocie nie-do-o-pi-sa-nia, w tym odliczaniu już prawie końcowym…
Zwierzyć Wam się pragnę 😉
Tak właśnie. Taki mam nastrój. I chęć nieodpartą.
Blisko wszakże ze sobą jesteśmy – to można? 😉

2016 rok. Już trzy lata? Jezuuuusiu, jakże szybko umyka nam czas… 
Jakże szybko świat spod stóp się usuwa…Gna! Trzy?!
Jednak trzy. Cholera…Trzy w metryce do przodu to oznacza jednakoż…Ech 🙁
Zresztą, co tam! Po czterdziestce ustaliłam z mężem, że…Piękno jest w Nas! O! 🙂

2016. Szpital. Zapalenie opon. Bez żartów. Grubo było.
I ta najbardziej wyczekiwana wiadomość…Mam mózg! Nie-by-wa-łe…
Samą mnie, uwierzcie! zdziwienie przyćmiło wówczas ogromne! I jak mam chwile zwątpienia i teraz niekiedy – sięgam po TK 🙂
Mam! I takie chwile i bardzo wyraźny obraz.
I nie rozmawiamy teraz o rozmiarze. O IQ tym bardziej nie.
Jest i koniec.
Trochę jak z tym Pięknem 🙂

Teraz, albo nigdy. Teraz, albo…biurko. 
To był t e n moment. Jedyny. Ostatni.
Ryzyk-fizyk. Albo umierać z marzeniami, albo ze wspomnieniami…
Czym ryzykowałam? Uwierzcie mi…wszystkim. I to też wiem na pewno 😉

Bałam się. Jak nigdy! Nie tego t a m. Bałam się tego t u. 
Tam – nowe tworzyć miałam dopiero. Tu…wszystko co pół życia tworzone wspólnie…miałam przemeblować totalnie. I przemeblowałam 🙂

Kolekcję marzeń zamieniłam więc…na kolekcję wspomnień. 
Najpiękniejszych. Najcudniejszych!
Wszak to one są największym naszym bogactwem.
Nienamacalne, a cenniejsze od naszyjnika Lady Gagi z gali Oscarów 😉
I nie są na sprzedaż. I nikt ich nam nie ukradnie!
I tylko je jedyne, zabierzemy kiedyś ze sobą tam daleko…w tę zupełnie nikomu nieznaną Podróż…
Ale jeszcze się nigdzie nie pakujemy! Stop! 🙂

Czy warto było?
Jezu…Dla miejsca w którym jestem dzisiaj…Dla uśmiechania się do klawiatury i ekranu (bo bezwzrokowego pisania nie opanowałam jednakoż do tej pory ;-), i dla kolejnych własnie zmarszczek od śmiechu…
Dla tego wszystkiego, tego czego wymienić tchem jednym nie sposób…
Po tysiąckroć warto!
Ale wciąż mi mało. Wciąż chcę więcej! I sięgam po więcej…
Moja skrzynka marzeń rozrosła się do niebotycznych rozmiarów.
Jest teraz Ogrooomną Skrzynią, którą dzisiaj zapełniam Wami i z Wami! 🙂

I to jest moja definicja Szczęścia. 
I to jest moja definicja Spełnienia.

Bo moja Pazerność na Życie nie ma końca.
Bo zanim się poddasz – Spróbuj.
Bo zanim umrzesz – Żyj.

Pięknego dnia chciałam Wam tylko życzyć 🙂

Do Zakochania w Gruzji!
asha

p.s. z wina zaś naprawdę najbardziej lubię jego kolor. wiem na pewno 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.